Maska do włosów intensywnie regenerująca L'biotica BIOVAX Opuntia Oil & mango

Maska do włosów intensywnie regenerująca L'biotica BIOVAX Opuntia Oil & mango


Chyba nie ma osoby, która nie zna produktów do włosów BIOVAX. Jak dla mnie są to jedne z najlepszych, drogeryjnych masek. Pisałam o kilku z nich wieki temu i do tej pory pojawiają się regularnie w mojej pielęgnacji włosów. Kiedy usłyszałam o nowej wersji z olejem z opuncji i mango oczywiście nie mogłam jej nie wypróbować. Dzisiejszy wpis będzie poświęcony właśnie tej masce - jeśli jesteście ciekawe co o niej sądzę zapraszam do dalszej części wpisu.

Jak zwykle maska stanowi część serii, w której skład wchodzi także szampon, odżywka oraz balsam. Więcej o tych produktach przeczytacie na https://biutiq.pl/.

Maska dostępna jest w 3 różnych pojemnościach: szaszetka (20 ml) lub standardowy słoiczek w wersji 250 i 500 ml. Cena waha się w granicach 18-20 zł. Bez problemu dostaniecie je w każdej drogerii. Opakowanie zawiera także Termocap (czepek wspomagający regenerację włosów) oraz jedwab w płynie (saszetka 1.5 ml).

Na początek kilka słów od producenta:

Maska intensywnie regenerująca BIOVAX Opuntia Oil & Mango zawiera kompleks naturalnych substancji lipidowych LipidFX, który odbudowuje i cementuje zniszczoną powierzchnię włosa, przywracając jej gładkość i połysk.

* Opuntia Oil jest źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych Omega-6 i Omega-9, które tworzą ochronną warstwę na włosach. Drogocenny olej sprawia, że włosy stają się idealnie gładkie i lśniące bez efektu obciążenia.

* Masło Mango spektakularnie wygładza włosy i zapobiega rozdwajaniu końcówek. Dyscyplinuje włosy, ułatwiając ich układanie.

* Ceramidy są naturalnym cementem łączącym łuski włosa. Odbudowują suche, zniszczone włosy dzięki czemu stają się sprężyste, elastyczne i dobrze nawilżone.

87% zawartości składników jest pochodzenia naturalnego. Produkt nie zawiera silikonów, parabenów, parafiny ani SLS/SLES.

Skład: AQUA, CETEARYL ALCOHOL, GLYCERIN, CETYL ESTERS, QUATERNIUM-87, OPUNTIA FICUS-INDICA SEED OIL, MANGIFERA INDICA SEED BUTTER, BETAINE, PALMITOYL MYRISTYL SERINATE, BEHENTRIMONIUM CHLORIDE, ISOPROPYL ALCOHOL, BIS-(ISOSTEAROYL/OLEOYL ISOPROPYL) DIMONIUM METHOSULFATE, METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE, BENZYL ALCOHOL, METHYLISOTHIAZOLINONE, PEG-8, PEG-8/SMDI COPOLYMER, SODIUM POLYACRYLATE, PHENOXYETHANOL, PARFUM, CITRIC ACID, C.l.15985, C.l.16255

Opuntia Oil to najdroższy z roślinnych olejów. Do wytworzenia jednego litra tego oleju potrzeba aż miliona pestek, pracowicie wydobytych z 500 kg owoców opuncji figowej, które zbierane są tylko przez kilka dni w roku. Naturalny olej obfituje w dobroczynne kwasy Omega-6 i Omega-9 i stanowi źródło lipidowych substancji, które odbudowują i cementują osłonkę włosa. Opuntia Oil w połączeniu z Masłem Mango i Cermaidami tworzy unikalny kompleks LipidFX odbudowujący zniszczone włosy.

BIOVAX Opuntia Oil & Mango to intensywnie regenerująca kuracja przeznaczona do włosów zniszczonych i bardzo zniszczonych, pozbawionych gładkości i blasku.*

* informacje znajdują się na opakowaniu produktu i pochodzą od producenta


Maska BIOVAX Opuntia Oil & Mango przeznaczona jest do włosów zniszczonych i właśnie dlatego skusiłam się na tą wersję. Moje włosy po zimie potrzebują wzmożonej pielęgnacji, aby powróciły do zdrowego wyglądu. To, co lubię w tych maskach to to, że mogę ich używać na dwa sposoby - na 15 minut będąc pod prysznicem lub na pół godziny i dłużej. W obu przypadkach maska działa świetnie - z reguły kładę ją na 15 minut ze względu na brak czasu, ale staram się przynajmniej raz na dwa tygodnie zostawić ją na ok. godziny.

To, co wyróżnia tę maskę to cudowny zapach - człowiek od razu czuje się jakby był na egzotycznych wakacjach. Zapach ten jest wyczuwalny na włosach aż do kolejnego mycia.

Produkt ma gęstą konsystencję, dzięki czemu jest bardzo wydajny - wystarczy użyć niewielkiej ilości. Aplikacja przebiega bezproblemowo, nie musimy się martwić, że zamiast nałożyć maskę na włosy zginie ona w czeluściach odpływu.

Po zastosowaniu maski BIOVAX Opuntia Oil & Mango włosy nie tylko pięknie pachną, ale są gładkie i miękkie w dotyku. Po kilku użyciach z powrotem nabrały zdrowego blasku, a ich poziom nawilżenia wrócił do normy. Dodatkowo zauważyłam, że stały się bardziej odporne na uszkodzenia mechaniczne - dobrze nawilżone włosy = zwiększenie ich elastyczności. Co dla mnie istotne, włosy nie plączą się tak bardzo, jak wcześniej i dużo łatwiej się je rozczesuje. Warto także dodać, że maska nie obciąża włosów. Zdecydowanie jeszcze do niej kiedyś wrócę.

Podsumowując:
PLUSY:
+ piękny zapach
+ produkt wydajny
+ sprawia, że włosy są gładkie, miękkie i błyszczące
+ sprawia, że włosy nabierają zdrowego blasku i są odpowiednio nawilżone
+ ułatwia rozczesywanie
+ nie zawiera silikonów, parabenów, parafiny ani SLS/SLES
+ nie obciąża
+ zwiększa elastyczność włosów, a co za tym idzie sprawia, że stają się bardziej odporne na uszkodzenia
MINUSY:
- po zużyciu 1 opakowania póki, co minusów brak

Znacie maski BIOVAX? Macie swoją ulubioną? 
Szampon wzmacniający włosy Vichy Dercos z aminexilem, czyli pierwszy krok w walce z problemem wypadających włosów.

Szampon wzmacniający włosy Vichy Dercos z aminexilem, czyli pierwszy krok w walce z problemem wypadających włosów.


Problem wypadających włosów dotyka wiele kobiet. Wzmożone wypadanie może wystąpić w okresie jesienno-zimowym oraz wiosennym, gdy nasze pukle narażone są na destrukcyjne działanie czynników zewnętrznych i są po prostu osłabione. Nawet tak prosta i oczywista czynność jak mycie włosów sprawia, że wypadanie jest bardziej zauważalne. Nie martwcie się od razu, kiedy zauważycie, że w odpływie waszej wanny czy prysznica pojawiła się duża ilość włosów, jeśli nie myjecie ich codziennie. Zabieg oczyszczania wykonywany często sprawia, że włosy wypadają równomiernie, więc jeśli myjecie pukle rzadziej to po prostu uzbiera Wam się więcej włosów, które doszły do ostatniej fazy, w której wypadają. Przyjmuje się, że prawdziwy problem pojawia się, kiedy każdego dnia gubimy więcej niż 100 włosów. Pamiętajcie jednak o tym, iż długotrwałe wypadanie włosów i/lub łysienie to skomplikowany problem, który wymaga konsultacji i leczenia przeprowadzonego przez specjalistę.

Długość życia każdego włosa jest ograniczona. Cykl wzrostu przebiega w 3 fazach:

* faza anagenowa, czyli faza wzrostu, która trwa od 2 do 6 lat
* faza katagenowa, czyli przejściowa, której czas trwania to ok. 7-14 dni
* faza telogenowa, czyli spoczynku/wypadania, która zachodzi na przestrzeni 2-3 miesięcy.

Oczywiście nie wszystkie włosy znajdują się w tej samej fazie, w tym samym czasie - przez co ich wypadanie to proces ciągły. Około 15-20% włosów znajduje się w stanie spoczynku, przy czym znakomita większość (ok. 80-85%) znajduje się w fazie anagenowej. Faza przejściowa jest tak krótka, że obejmuje w tym samym czasie zaledwie ok. 1% włosów.


Oczywiście żadna z nas nie zbiera i nie liczy codziennie gubionych włosów - jednak jesteśmy w stanie zauważyć, kiedy zjawisko się nasila.

Przyczyny wypadania włosów są bardzo różne:

* pora roku

Okres jesienno-zimowy oraz wiosenny to czas wzmożonego wypadania włosów. Nasze włosy są narażone na niesprzyjające warunki zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Niskie temperatury, mróz czy wiatr to czynniki, które negatywnie wpływają na kondycję włosów. Nie pomaga im także ogrzewanie czy ciepły nawiew. Suche, gorące powietrze na przemian z zimnym i mroźnym negatywnie odbija się na wyglądzie oraz zdrowiu naszej czupryny. Dlatego też warto zadbać o odpowiedni poziom nawilżenia powietrza w pomieszczeniach, w których przebywamy, a także pamiętać o dostarczaniu wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Możemy wspomóc się w tym czasie specjalnymi preparatami wzmacniającymi. Z kolei wiosną zwykle organizm jest bardziej zmęczony, osłabiony i brakuje mu witamin, co również wpływa na kondycję włosów i u wielu osób powoduje wzmożone ich wypadanie.

* nieodpowiednia pielęgnacja

Przyczyną nadmiernego gubienia włosów mogą być także mechaniczne uszkodzenia, które pojawiają się, kiedy nieodpowiednio o nie dbamy. Zabiegi takie jak tapirowanie czy rozczesywanie na siłę oraz zbyt ciasne upięcia przyczyniają się do osłabienia włosów, a także do zaniku mieszków włosowych. Jeśli problem wypadania dotyczy także Was pomóc może rezygnacja ze stosowania chemicznych środków kosmetycznych takich jak farby czy płyny do trwałej ondulacji, które głęboko wnikają w strukturę włosów jednocześnie je osłabiając, co w konsekwencji prowadzi do szybszego ich gubienia. Warto także zrezygnować z nadmiernej stylizacji przy pomocy urządzeń typu suszarka, prostownica czy lokówka - długotrwałe oddziaływanie wysokich temperatur działa destrukcyjnie na nasze włosy. Jeśli już musicie skorzystać z suszarki to wybierzcie taką, która posiada opcję zimnego nawiewu.

* zła dieta

Zdrowy styl życia ma wpływ na cały nasz organizm. Dieta bogata w składniki odżywcze jest kluczem do posiadania zdrowych i lśniących włosów. Niedobory witamin i minerałów są prostą drogą do osłabienia kondycji naszej czupryny, a co za tym idzie zacznie przerzedzać się dużo szybciej niż miałoby to miejsce w przypadku odpowiedniego odżywiania. Warto więc zadbać o odpowiedni poziom żelaza, cynku, biotyny (witamina H), witaminy A oraz tych z grupy B, kwasu foliowego, krzemu, magnezu oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych. Składników tych szukaj w jajkach, mleku i jego przetworach, orzechach, drobiu, czerwonym mięsie, kaszach, wątróbce, drożdżach oraz owocach i warzywach.

* choroby

Choroby to kolejna, dość powszechna, przyczyna wypadania włosów. Mowa tu zarówno o chorobach ogólnoustrojowych, takich jak choćby toczeń rumieniowaty czy niedoczynność/nadczynność tarczycy, jak i chorób skóry w tym grzybicy, łuszczycy czy łupieżu. Choroby skóry mogą się dodatkowo nasilać w sytuacjach stresowych.

* przyjmowane leki

Problemy z włosami mogą być także skutkiem ubocznym przyjmowania niektórych leków, dlatego zawsze należy zapoznać się z dołączoną do nich ulotką. Tak zwane łysienie polekowe pojawia się w wyniku stosowania leków immunopresyjnych, cytostatycznych (leki stosowane w terapiach nowotworowych bądź dermatologicznych), przeciwzakrzepowych, przeciwtarczycowych, zażywanych w chorobach serca, a także środków antykoncepcyjnych.

* stres

Sytuacje stresowe mają znaczący wpływ na ogólną kondycję naszych włosów. Silny stres może doprowadzić do utraty znacznej ilości włosów i to w przeciągu zaledwie kilku miesięcy od daty stresującego wydarzenia. Stres to także nadmierne wydzielanie kortyzolu, który jest hormonem stresu. Zaburzenia hormonalne mogą prowadzić do nieprawidłowego funkcjonowania cebulek włosowych, co powoduje wypadanie i przerzedzenie się czupryny.

Jak widać przyczyny wypadania mogą być całkiem banalne, ale może okazać się, że jest to proces bardziej złożony, który wymaga leczenia pod okiem specjalisty. Jeśli więc problem nie ustaje warto wykonać odpowiednie badania i udać się po fachową poradę. W moim przypadku główną przyczyną wypadania włosów jest niedoczynność tarczycy oraz kilka innych związanych z tą przypadłością zawirowań hormonalnych. Część z nich udało się już "naprawić", a reszta - jak np. niedoczynność wymaga stałego leczenia. Efekty są zauważalne gołym okiem - włosów wypada znacznie mniej. Niestety pogoda nas nie rozpieszcza, w domu oraz biurze powietrze suche i gorące jak na Saharze, a bez suszarki się nie obędzie, kiedy do wyjścia mamy mało czasu - dlatego też moje włosy potrzebują dodatkowego wzmocnienia i czegoś, co zahamuje nadmierne ich wypadanie, a przy tym pobudzi je do wzrostu. Pierwszym krokiem jest zmiana szamponu.


Do walki z wypadającymi włosami wybrałam szampon wzmacniający włosy Vichy Dercos z aminexilem. Bazą produktu jest aminexil, czyli substancja o właściwościach przeciwdziałających wypadaniu włosów. Cząsteczka ta wspomaga proces zapobiegania sztywnieniu kolagenu, czym umożliwia mocniejsze osadzenie włosa w skórze. Kosmetyk zawiera także witaminy PP, B5 oraz B6. Wybrałam ten szampon głównie ze względu na to, że laboratoria Vichy opracowują kompleksowe rozwiązania najróżniejszych problemów dotyczących włosów oraz skóry głowy od ponad 40 lat, a więc firma zna się doskonale na tym, co robi. Szampon Dercos wzmacniający włosy z aminexilem ma za zadanie zadziałać na skórze głowy tak, aby poprawić kondycję i jakość włosów. Słyszałam dużo pozytywnych opinii na jego temat - w szczególności jeśli jest stosowany jako uzupełnienie kuracji Dercos Aminexil Clinical 5. U mnie akurat problem nie jest aż tak nasilony więc na początek postanowiłam wypróbować sam szampon.

Produkt zamknięty jest w estetycznej butelce o pojemności 200 ml. Opakowanie jest poręczne i nie nastręcza większych problemów przy otwieraniu. Cena oscyluje w granicach 45 zł.

Szampon ma przyjemny, delikatny zapach. Dobrze się pieni i jest nad wyraz wydajny. Wystarczy użyć niewielkiej ilości, by dokładnie oczyścić włosy. Jestem mile zaskoczona, bo wystarczy tylko połowa ilości, której używałam do tej pory stosując inne tego typu produkty. Aby substancje czynne miały możliwość wniknięcia w skórę i włosy należy pozostawić wytworzoną pianę na włosach na kilka minut.

Skład: Aqua/Water, Sodium Laureth Sulfate, Citric Acid, Disodium Cocoamphodiacetate, Glycol Distearate, Sodium Chloride, Ammonium Hydroxide, Carbomer, Diaminopyrimidine Oxide, Disodium Ricinoleamido Mea Sulfosuccinate, Hexylene Glycol, Niacinamide, Panthenol, PEG-55 Propylene Glycol Oleate, Polyquaternium-10 Propylene Glycol, Pyridoxine Hcl, Salicylic Acid, Sodium Benzoate, Sodium Glycolate, Sodium Hydroxide, Parfum/Fragnance.

Po pierwszym tygodniu używania widzę już pierwsze efekty. Włosy są gładkie i miękkie w dotyku, a w dodatku szampon przywrócił im ich zdrowy blask. Ostatnio nawet zastanawiałam się, czy nie wybrać się do fryzjera i nie zdecydować na drastyczne cięcie, bo końcówki były tak suche, że przypominały siano. Tydzień później cieszę się ponownie pięknymi, długimi włosami, których poziom nawilżenia jest idealny. Co mnie bardzo cieszy to to, że szampon Vichy sprawił, iż moje włosy przestały się okropnie plątać, a co za tym idzie mogę je normalnie rozczesać bez używania do tego nadmiernej siły. Włosy są ponadto bardziej elastyczne - nie tylko nie wyrywam ich już podczas rozczesywania, ale są także bardziej odporne na uszkodzenia mechaniczne. Za wcześnie jeszcze, aby stwierdzić czy wypadanie włosów zostało zahamowane, ale widzę zdecydowaną poprawę w kondycji mojej czupryny. Tym samym jestem zadowolona, że wybrałam właśnie Vichy Dercos szampon energetyzujący wspierający kurację na wypadanie włosów i z przyjemnością będę kontynuować walkę z wypadającymi włosami przy jego pomocy. Na pewno poinformuję Was o efektach przy dłuższym stosowaniu.

A Wy znacie szampon Vichy Dercos wzmacniający włosy z aminexilem? Jeśli tak, to dajcie znać co o nim sądzicie w komentarzach.
5 zasad pielęgnacji, czyli jak dbać o włosy zimą?

5 zasad pielęgnacji, czyli jak dbać o włosy zimą?


Jakby się tak zastanowić to w zimie nie ma nic pozytywnego poza tym, że można bezkarnie zawinąć się w koc i spędzać wieczory z kubkiem herbaty z cytryną i książką w ręce. Reszta to same minusy - nie dość, że zimno, dni są krótkie, a słońca ostatnio jak na lekarstwo to dodatkowo ujemne temperatury niekorzystnie wpływają na stan naszej skóry i włosów. Zima oznacza u mnie wzmożone działania pielęgnacyjne, szczególnie jeśli chodzi o włosy. Dzięki stosowaniu się do kilku zasad moje pukle prezentują się idealnie przez cały rok, nawet po mroźnym okresie zimowym. Jak zatem dbać o włosy zimą?

CZAPKA

To jedna z tych zasad, do której niestety nie potrafię się przekonać. W zimowych czapkach zazwyczaj wyglądam tragicznie. Zdecydowanie nie pomagają temu przyklapnięte i elektryzujące się włosy po jej ściągnięciu. Do tego nie oszukujmy się - czapka = szybciej przetłuszczające się włosy. Jednak nie można przecenić zalet czapek - nie tylko chronią nasze włosy przed niszczącą siłą mrozu, ale zapobiegają uciekaniu ciepła, a więc mamy mniejszą szansę złapać przeziębienie. Pamiętajcie, że najwięcej ciepła ucieka przez głowę i stopy. Jeśli więc nie przepadacie za czapkami, tak jak ja, to pamiętajcie, aby kupić kurtkę z kapturem, który równie dobrze zabezpieczy Waszą głowę i włosy.

MYCIE

Zima oznacza nie tylko noszenie czapki, ale przebywanie w ogrzewanych pomieszczeniach - co nie pozostaje bez znaczenia dla naszych włosów. Dlatego też nie powinniśmy ich dodatkowo osłabiać częstym myciem. Łatwo jednak powiedzieć, a trudniej zrobić, bo w tym czasie skóra głowy ma tendencję do przetłuszczania, a mimo tego włosy pozostają suche. Co w takim razie zrobić? Rozwiązanie jest proste - możemy albo myć włosy metodą OMO, czyli odżywka - mycie - odżywka lub też od czasu do czasu skorzystać z suchego szamponu - moim ulubionym jest ten w wersji XXL firmy Batiste, który dodaje włosom objętości.


SUSZENIE

Gorące, suche powietrze, na które narażone są nasze włosy zimą, ma na nie wystarczająco zły wpływ. W związku z tym nie powinniśmy dodatkowo korzystać z suszarki. Oczywiście nikt nie poleca wyjścia na mróz z mokrą głową dlatego, jeśli myjecie włosy rano to skorzystajcie z opcji zimnego nawiewu. Jeśli jednak to możliwe umyjcie włosy wieczorem dnia poprzedniego - możecie je wtedy lekko podsuszyć i pozwolić im wyschnąć do końca naturalnie.

ODŻYWIANIE

Zima to najlepszy okres na wszelkiego rodzaju odżywki, maski i oleje. Postawcie na nawilżenie i odżywienie. Odżywka po każdym myciu, a raz w tygodniu maska czy olej, które zostawiamy pod czepkiem na dłuższą chwilę.

DIETA

Nie należy także zapominać o zdrowym odżywianiu. Odpowiednia dieta jest kluczowa nie tylko dla naszego zdrowia, ale także wyglądu skóry, paznokci i włosów. Dlatego też powinniśmy zadbać o dostarczenie organizmowi odpowiednich witamin i minerałów, nie tylko zimą. Warzywa i owoce są mile widziane.

A jak Wy radzicie sobie zimą? W jaki sposób pielęgnujecie swoje włosy w tym okresie?
Jesienna pielęgnacja skóry z emulsją peelingującą GlySkinCare

Jesienna pielęgnacja skóry z emulsją peelingującą GlySkinCare


Okres jesienno-zimowy to idealny czas na wprowadzenie do pielęgnacji produktów złuszczających. Zabieg złuszczania najlepiej wykonywać w miesiącach, kiedy promieniowanie UV nie jest tak silne, ale nie zwalnia to z konieczności stosowania kremów z wysokim filtrem. Tylko w ten sposób będziemy mieć pewność, że nie nabawimy się przebarwień, a nasza delikatna, w tym czasie, skóra będzie odpowiednio zabezpieczona.

Zabieg złuszczania powtarzam regularnie, raz w roku, właśnie późną jesienią. Stosowałam już kilka różnych produktów tego typu i do tej pory najlepiej działał na moją skórę 5% kwas migdałowy. Tym razem jednak postanowiłam wypróbować coś innego i obecnie stosuję emulsję peelingującą Lotion Lite 5 GlySkinCare, która zawiera 5% kwas glikolowy. W związku z tym, że producent zaleca uprzednie zastosowanie płynu do mycia twarzy, z tej samej serii, w tym wpisie znajdziecie także kilka słów o delikatnym płynie do mycia twarzy GlySkinCare. Jeśli interesuje Was ten temat i moja opinia o powyższych produktach to zapraszam do dalszej części wpisu.

Na początek garść informacji od producenta:

Kluczowym składnikiem występującym w kosmetykach GlySkinCare jest kwas glikolowy, pozyskiwany z trzciny cukrowej. Dzięki jego szczególnym właściwościom możliwe jest złuszczanie martwego naskórka, rozjaśnianie przebarwień, nawilżanie oraz poprawa napięcia skóry. Kwas glikolowy zastosowany w produktach GlySkinCare został poddany procesowi estryfikacji, dzięki czemu zapewniona jest wysoka skuteczność produktów przy jednoczesnej łagodnej pielęgnacji skóry, bez ryzyka podrażnień.*


Skoncentrowany płyn do mycia twarzy, bez dodatku mydła. Skutecznie usuwa makijaż pozostawiając uczucie komfortu nawilżonej skóry. Zawarty w preparacie kwas glikolowy pomaga przywrócić jej naturalny odczyn pH. Preparat może być stosowany przez osoby mające cerę skłonną do podrażnień.*

Płyn do mycia twarzy ma postać białej emulsji, o bliżej niesprecyzowanym zapachu - nie jest on jednak mocno wyczuwalny ani drażniący. Produkt jest wydajny, a opakowanie (pojemność 200 ml) z pompką sprawia, że jego używanie jest łatwe i przyjemne. Regularne stosowanie płynu GlySkinCare sprawia, że skóra jest aksamitnie gładka i miękka w dotyku. Produkt dobrze oczyszcza i nie pozostawia po sobie nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, które pojawia się często przy stosowaniu tego typu kosmetyków. Warto kupić ten produkt nawet, jeśli nie zamierzamy złuszczać skóry przy pomocy żadnego dodatkowego specyfiku. W składzie znajdziecie także kwas glikolowy, dzięki czemu skóra jest nie tylko oczyszczona, ale odpowiednio nawilżona.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Glyceryl Stearate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoglyceryl Ether Sulfonate, Sodium Chloride, Cocamide DEA, Phenoxyethanol, Magnesium Aluminum Silicate, Caprylyl Glycol, Imidazolidinyl Urea, Glycolic Acid, Ethylhexylglycerin, Hexylene Glycol, Alcohol, Sodium Hydroxide, Citrus medica limonum (lemon) Friut Extract.**


Lotion Lite 5 to delikatnie złuszczająca emulsja do twarzy na noc, przeznaczona do cery normalnej lub tłustej.

Korzyści ze stosowania:
- złuszczanie martwego naskórka
- spłycanie zmarszczek
- rozjaśnianie przebarwień posłonecznych, hormonalnych i potrądzikowych.*

Emulsja zamknięta jest w plastikowym opakowaniu (pojemność 100 ml) z pompką, co sprawia, że aplikacja jest łatwa i higieniczna. Produkt ma lekką konsystencję, dzięki czemu łatwo się rozprowadza na skórze i dość szybko wchłania. Emulsja jest bezzapachowa.

Po umyciu twarzy rozprowadzamy emulsję (należy pamiętać, aby przed każdym użyciem produktu wstrząsnąć butelką) delikatnie ją wcierając. Jeśli stosujemy produkt po raz pierwszy zostawiamy emulsję na skórze przez 2 h, a następnie ją zmywamy. Jeśli w ciągu kolejnych 24 h na skórze nie pojawią się żadne podrażnienia możemy bez przeszkód stosować ją na całą noc.
Kwas glikolowy może wywołać łagodne uczucie mrowienia lub zaczerwienienie skóry - tak wyglądają objawy tego, że aktywne składniki preparatu działają. U mnie początkowo pojawiało się delikatne mrowienie, które w miarę stosowania przeminęło.

Należy pamiętać, aby nie stosować preparatu na uszkodzoną skórę oraz aby używać kremów z wysokim filtrem (minimum 30 SPF).

Dzięki stosowaniu emulsji GlySkinCare moja skóra stała się gładka, widoczność porów została już delikatnie zmniejszona, a cera przestaje być poszarzała i bez życia - zniknęły też drobne przebarwienia. Co ważne produkt nie podrażnił mojej wrażliwej i alergicznej skóry. 5% zawartość kwasu glikolowego sprawiła, że ominęło mnie zrzucanie skóry jak u węża, ale początkowo wyczuwalne było jej ściągnięcie i napięcie. Dlatego warto zainwestować także w dobry krem nawilżający.

Skład: Aqua, Glycolic Acid, Cetearyl Alcohol, PPG-11 Stearyl Ether, Linoleamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate, Phenoxyethanol, Citrus Lemon Fruit Extract, Propylene Glycol, Hexylene Glycol, Isopropyl Palmitate, Ethylhexylglycerin.

Oba produkty kupicie online na stronie http://diagnosis.pl/.

Znacie produkty GlySkinCare? Stosujecie w swojej codziennej pielęgnacji produkty z kwasami? 

* informacje pochodzą ze strony http://glyskincare.eu/
** informacje pochodzą od producenta i są umieszczone na opakowaniu produktu.
Liście Manuka - mikrozłuszczający krem na noc z kwasem migdałowym - Ziaja

Liście Manuka - mikrozłuszczający krem na noc z kwasem migdałowym - Ziaja


Pamiętam, jaki był boom na kosmetyki, z serii Liście Manuka, firmy Ziaja. Opis działania był tak fantastyczny, że wszyscy chcieli mieć cokolwiek z tej serii. Także ja dałam się skusić marketingowym sztuczkom i kupiłam kilka tych kosmetyków. Niestety żaden z nich nie był tak rewelacyjny, jak obiecywał producent. Krem nawilżający balans korygująco-ściągający oraz żel myjący normalizujący na dzień/na noc nie miały żadnego pozytywnego działania na skórę - jedyne ich dokonanie to potwornie przesuszona skóra. Tylko pasta do głębokiego oczyszczania twarzy jest produktem, który można wypróbować, choć opakowanie, którego nie sposób otworzyć sprawia, że efektu wow nie ma także i w tym przypadku. Ostatni na placu boju został krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc, czyli temat dzisiejszego wpisu. Jeśli ciekawi Was co o nim sądzę to zapraszam do dalszej części wpisu.


Na początek kilka informacji i obietnic od producenta: nawilżający krem z 3% zawartością kwasu migdałowego przywraca skórze naturalną równowagę i świeżość. 

Substancje czynne głęboko oczyszczające:
- antytrądzikowo-złuszczający kwas migdałowy
- ekstrakt z liści Manuka o działaniu antybakteryjnym
- ściągająco-łagodzący glukonian cynku.

Czysta i świeża skóra - produkt:
- złuszcza i odnawia naskórek nie powodując podrażnień
- redukuje porfiryny odpowiedzialne za zmiany trądzikowe
- rozjaśnia powierzchniowe przebarwienia posłoneczne i pozapalne
- zmniejsza zaskórniki i rozszerzone pory
- nawilża, poprawia elastyczność, jędrność i sprężystość
- pozostawia skórę świeżą, o jednolitym kolorycie.

Skład: Aqua (Water), Isohexadecane, Cyclopentasiloxane, Propylene Glycol, Mandelic Acid, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloldimethyl Taurate Copolymer, Cetyl Alcohol, Panthenol, Zinc Gluconate, Leptospermum Scoparium Leaf Extract, Xanthan Gum, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Parfum (Fragnance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Citral, Eugenol, Triethanolamine.*

Jak widać producent obiecuje wiele - niestety to, co na opakowaniu niewiele ma wspólnego z tym jakie działanie ma zawartość. Szumnie reklamowany ekstrakt z liści manuka dopiero na 12 miejscu. Do tego typowy dla tej serii zapach produktów do mycia toalety, który niestety jest mocno wyczuwalny i drażniący.

Plusem jest lekka kremowo-żelowa konsystencja, dzięki temu krem błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia ani tłustej, ani klejącej warstwy. Niestety po jego zastosowaniu skóra nie tylko zaczęła się w zastraszającym tempie przetłuszczać, ale pojawiły się na niej, w dużej ilości, brzydkie krosty, które w dodatku swędziały. Tym samym krem nie tylko zapycha pory, ale podrażnia skórę, wywołując przy tym reakcję alergiczną. Usunięcie negatywnych skutków stosowania tego kremu zajęło ponad 4 tygodnie. Tym samym nie polecam. To chyba moje ostatnie podejście do kosmetyków firmy Ziaja - choć tanie to jednak szkoda pieniędzy na coś, co nie tylko nie pomaga, ale szkodzi skórze.

Znacie kosmetyki Ziaja z serii Liście Manuka? Miałyście okazję przetestować mikrozłuszczający krem na swojej skórze? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach.

* Informacje pochodzą od producenta i są umieszczone na opakowaniu produktu.
Walczymy z cellulitem przy pomocy skoncentrowanego korektora celullitu - Slim Cellu Corrector Ujędrniająca Karboksyterapia CO2 - BIELENDA

Walczymy z cellulitem przy pomocy skoncentrowanego korektora celullitu - Slim Cellu Corrector Ujędrniająca Karboksyterapia CO2 - BIELENDA


Jeszcze niedawno cellulit kojarzony był tylko i wyłącznie z nadwagą i otyłością. Okazuje się, że nie jest to problem, z którym borykają się wyłącznie osoby z nadprogramowymi kilogramami. Cellulit może uprzykrzać życie wszystkim, niezależnie od wagi czy wieku. Oczywiście można i trzeba walczyć z tą przypadłością. Niestety, jeśli wierzycie, że posmarowanie się kremem magicznie wyeliminuje tzw. pomarańczową skórkę to możecie się rozczarować. Tylko połączenie tego typu preparatów z aktywnością fizyczną da Wam pozytywne rezultaty. Dziś kilka słów o Skoncentrowanym Korektorze Cellulitu, który będzie idealnym uzupełnieniem regularnych treningów i walki o jędrną skórę wolną od cellulitu.


Slim Cellu Corrector to zaawansowana technologicznie linia inteligentnych preparatów do korekcji i modelowania ciała inspirowana najskuteczniejszymi zabiegami profesjonalnej medycyny estetycznej o działaniu antycellulitowym i wyszczuplającym.

Zabieg Karboksyterapii, czyli infuzja CO2 do skóry, prowadzi do zwiększenia przepływu krwi, tlenu i składników odżywczych w głąb skóry i poprawy mikrokrążenia. Aktywowane zostają intensywne procesy naprawcze, które ujędrniają i zagęszczają skórę, redukują zaawansowany cellulit i nagromadzoną tkankę tłuszczową. 

Skoncentrowany korektor cellulitu do każdego typu skóry, nawet wrażliwej ma na celu wywołanie podobnych procesów i mechanizmów w skórze, które mogą być porównywalne do zabiegu karboksyterapii. Staje się to możliwe do osiągnięcia dzięki zastosowaniu mocnych składników aktywnych, które wnikają głęboko i stopniowo uwalniają swą moc, działając jeszcze wiele godzin po aplikacji.

Silnie działający preparat to swoisty "aktywator naprawy skóry". Precyzyjnie dociera w miejsca problematyczne, skutecznie zwalcza objawy wszystkich form cellulitu (wodny i tłuszczowy) i zapobiega jego uporczywym nawrotom. Widocznie modeluje sylwetkę i ujędrnia ciało, zagęszcza i wygładza skórę.

Skuteczne składniki o udowodnionym działaniu:

  • Alga Chlorella pobudza mikrokrążenie i oczyszcza skórę z toksyn. Widocznie poprawia strukturę i napięcie  skóry, wspomaga redukcję cellulitu. 
  • Kwas DHA to składnik ceramidów, który łatwo wbudowuje się w strukturę naskórka, intensywnie odżywia, nawilża i zapobiega starzeniu się skóry.
  • Garcinia Cambogia hamuje odkładanie się tłuszczu w komórkach, wyszczupla i modeluje ciało.
  • Kigelia Africana wzmacnia i ujędrnia skórę, efektywnie zapobiega jej wiotczeniu.*


Produkt zamknięty jest w 200 ml tubce. Należy zużyć go w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Nie jest to trudnym zadaniem zważywszy na to, że preparat zaleca się stosować 1-2 razy dziennie - wcieramy go, okrężnymi ruchami, w miejsca problematyczne tj. uda, pośladki, brzuch i ramiona.

Slim Cellu Corrector kupicie w każdej większej drogerii - jest to wydatek rzędu 15 zł.

Preparat ma przyjemny, orzeźwiający zapach. Lekka, żelowa konsystencja sprawia, że kosmetyki nie tylko błyskawicznie się wchłania, ale co najważniejsze nie pozostawia ani tłustej, ani klejącej warstwy na skórze. Po zastosowaniu Slim Cellu Corrector skóra jest jedwabiście gładka i miękka w dotyku, a przy tym dobrze nawilżona. Regularne stosowanie preparatu łącznie z aktywnością fizyczną sprawia, że skóra jest bardziej jędrna i napięta. Także widoczność cellulitu została zmniejszona. Jednakże pamiętajcie, że stosując tylko Slim Cellu Corrector nie osiągniecie tak dobrych efektów. Kluczem do sukcesu jest regularna aktywność fizyczna, bez niej ten preparat będzie po prostu zwykłym, dobrym jakościowo balsamem nawilżającym. Osobiście jestem bardzo zadowolona z działania Slim Cellu Corrector, ale miejcie na uwadze to, że trenuję minimum 3 razy w tygodniu, a pozbycie się cellulitu miało swoją główną przyczynę w zrzuceniu kilkunastu kilogramów.

A jak Wy radzicie sobie z cellulitem? Korzystałyście już ze Slim Cellu Corrector? 


* Informacje pochodzą od producenta i są umieszczone na opakowaniu produktu.
Nowości od Tisane - balsam do ust Tisane Fresh oraz peeling do ust Tisane Crystal Scrub

Nowości od Tisane - balsam do ust Tisane Fresh oraz peeling do ust Tisane Crystal Scrub


Jakiś czas temu pisałam Wam o balsamach do ust Tisane, które są obecnie moimi ulubionymi produktami do pielęgnacji ust. Tymczasem rodzina Tisane ponownie się powiększyła. W ofercie pojawiła się nowa wersja balsamu - Tisane Fresh oraz zupełna nowość, czyli peeling do ust - Tisane Crystal Scrub.

Nowe, zielone oblicze Tisane. Intensywne nawilżenie, ekstra orzeźwienie oraz przyjemne ukojenie to cechy charakteryzujące nowy balsam w wersji Fresh. Produkt swoje doskonałe właściwości zawdzięcza bogatej zawartości składników naturalnych.

W skład Tisane Fresh wchodzi: 

  • aloes
  • świeże olejki eteryczne z mięty, eukaliptusa i cytryny
  • miód
  • prowitamina B5
  • olejek jojoba
  • wosk pszczeli
  • olejek rycynowy
  • lanolina.
Taka kompozycja przyniesie błyskawiczne ukojenie nawet bardzo wysuszonym i zniszczonym ustom.

Działanie: Balsam wygładza, nawilża i odżywia szorstkie spierzchnięte usta. Regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć i opryszczki. Chroni usta przed wysuszeniem i niekorzystnym wpływem słońca, wiatru, mrozu i deszczu.

Wskazania: Zalecany jako środek do codziennej pielęgnacji ust. Balsam szczególnie dobrze sprawdza się w ciepłe, suche dni, gdy usta potrzebują jeszcze silniejszego nawilżenia i ukojenia. Przyjemny efekt orzeźwienia i delikatnego chłodzenia przynosi ulgę zmęczonym wargom. Bardzo dobrze sprawdza się podczas przeziębień i opryszczki. Można stosować na inne wysuszone miejsca na skórze.

Skład: Petrolatum, Cera Alba, Ricinus Comunis Seed Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Mel, Aqua, Lanolin, Isopropyl Myristate, Cholesterol, Glycerin, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Panthenol, Citrus Limon Fruit Oil, Mentha Arvensis Leaf Oil, Eucalyptus Globulus Leaf/Twig Oil, Tocopheryl Acecate, Menthol, Sorbic Acid, Aroma, Propylene Glycol, Helianthus Annuus Seed Oil, CI 75810 (Chlorophyll), Limonene, Citral, Geraniol.*

Nowa wersja balsamu pachnie dokładnie jak miętowe gumy do żucia Spearmint. Podobnie jak w przypadku stosowania pozostałych wersji balsamu usta po zastosowaniu Tisane Fresh są dobrze nawilżone oraz gładkie i miękkie w dotyku. Jest tylko jedno, ale - nie wszystkim spodoba się efekt chłodzenia jaki daje wersja Fresh, a który to efekt po chwili jest dość mocny. Dlatego też myślę, że raczej jest to balsam tylko na lato i dla tych którzy lubią mrowienie ust jak po błyszczyku, który ma powiększyć usta. Ja jednak zostanę przy oryginalnej wersji tego balsamu.


Sprawdź nowe, ponętne oblicze swoich ust z krystalicznym peelingiem Tisane. Regularnie wykonywany, delikatny peeling ust to podstawa pięknych i gładkich warg. Efekt uzyskiwany jest wskutek usunięcia suchych skórek i wygładzenia nierówności. Peelingiem wykonuj delikatny masaż, który poprawi ukrwienie warg oraz sprawi, że usta będą jędrniejsze i zdrowo zaróżowione.

Naturalne substancje pomogą pozostawić usta miękkie i nawilżone na dłużej.
Dla uzyskania jeszcze lepszego efektu, po wykonanym peelingu warto nanieść na usta ulubiony balsam Tisane. 

Stosowanie: 2-3 razy w tygodniu nałożyć niedużą ilość preparatu na palec i delikatnie masować usta przez minimum minutę. Następnie kryształki cukru zmyć letnią wodą.

Skład: Paraffinum Liquidum, Sucrose, Petrolatum, Silica, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Olea Europea Fruit Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Silybum Marianum Fruit Extract, Mel, Cera Alba, Tocopheryl Acetate, Propanediol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Ethyl Vanillin, CI77491.*

Peeling przypomina zapachem, już kultowy, balsam Tisane w biało-czerwonym słoiczku - pachnie słodko, wanilią. Saszetka zawiera 2 g produktu - taka ilość wystarczy na 2-3 razy. Produkt pozostawia na ustach tłustą warstwę, co nie dziwi skoro na pierwszym miejscu w składzie mamy wazelinę. Po zmyciu peelingu usta są gładkie i miękkie w dotyku. Jedynym minusem jest to, iż peeling pakowany jest w saszetki. O wiele lepiej byłoby gdyby opakowanie miało formę słoiczka jak kultowy peeling z TBS lub Pat & Rab.

* Informacje pochodzą od producenta i są umieszczone na opakowaniu produktu.

Lubicie balsamy Tisane? Miałyście już okazję wypróbować wersję Fresh?

Więcej informacji o kosmetycznych nowościach znajdziecie na portalu http://kobieceporady.pl/.
3 kosmetyki, które warto mieć w torebce.

3 kosmetyki, które warto mieć w torebce.


Damska torebka jest jak czarna dziura - pochłania wszystko. Jeśli więc czegoś szukasz to prawdopodobieństwo tego, że znajdziesz to w swojej torebce jest bardzo wysokie. Każda z nas ma swój ulubiony zestaw rzeczy, które codziennie dźwiga ze sobą, ale co tak naprawdę przyda się nam podczas zabieganego dnia kiedy jesteśmy poza domem? Są 3 takie rzeczy, które przydadzą się zawsze, ale zapominamy o tym by dołączyć je do naszego torebkowego niezbędnika.


BIBUŁKI MATUJĄCE - niezbędne, szczególnie jeśli jesteście posiadaczkami cery mieszanej bądź tłustej. Wystarczy kilka sekund i pozbywamy się nadmiaru sebum. Bibułki matujące NovaClear absorbują sebum pozostawiając skórę matową na dłużej.

POMADKA OCHRONNA - wiele z nas znajdzie w torebce kilka kolorowych szminek, ale jest więcej niż pewne, że nie będzie w niej śladu po balsamie do ust. Często zapominamy o tym, że wychodząc na zewnątrz nasze usta narażone są na działanie czynników atmosferycznych, takich jak słońce, wiatr, czy niskie temperatury. Skóra na ustach jest delikatna i wrażliwa dlatego tak ważne jest by odpowiednio o nią dbać. Balsam ochronny powinien znaleźć się w każdej damskiej torebce (i męskich spodniach ;) ). Nawilżająco-wygładzająca pomadka ochronna NovaClear zawiera nie tylko kwas hialuronowy, ale także wosk pszczeli, masło shea, olej z nasion bawełny oraz wit. E i C, dzięki którym zapewni Twoim ustom odpowiednie nawilżenie oraz miękkość i piękny wygląd. Plusem jest ładny zapach i to, że ochronna warstwa przez długi czas utrzymuje się na ustach.

Skład: Isostearyl Isostearate, Syntethic Beeswax, Caprylyl Methicone, Candelila Cera, Lanolin, Gossypium Herbaceum Seed Oil, C10-18 Triglycerides, Butyrospermum Parkii Butter, Copernicia Cerifera Cera, Ozokerite, Paraffinum Liquidum, Canola Oil, Parfum, Tocopheryl Acecate, Isohexadecane, BIS-PEG/PPG-14/14 Dimethicone, Ethylene/Propylene/Styrene, Butylene/Ethylene?Styrene Copolymer, Cyclopentasiloxane, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Tripeptide-1, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Octylododecanol, Lecithin, Arachidyl Propionate, Retinyl Palmitate, Ethyl Linoleate, Ethyl Linolenate, Ethyl Oleate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Linalool.*



ELIMINATOR PRZYKRYCH NIESPODZIANEK - ważny dzień - wieczorem skóra wygląda jak u modelki, a rano wstajesz z wielką niespodzianką na czole. Któż nie zna tego scenariusza. W takim wypadku na pomoc przychodzi punktowy preparat na zmiany trądzikowe NovaClear, czyli przezroczysty żel, którym traktujemy nieprzyjaciela, a on nie tylko nie powiększa się, ale szybciej znika - stan zapalny zostaje zahamowany, a my możemy z powrotem cieszyć się skórą bez niedoskonałości. Dobrze mieć go zawsze przy sobie, bo nigdy nie wiadomo kiedy wróg zaatakuje.

Odpowiednio dobrane w Acne Spot Treatment składniki działają osuszająco, złuszczająco i oczyszczająco. Kwas salicylowy (2%) działa antybakteryjnie i keratolicznie, złuszcza delikatnie obumarły naskórek odblokowując pory. Obecny w preparacie Inflacin skutecznie łagodzi zaczerwienienia oraz stany zapalne na skórze. Acne Spot Treatment ma formę bezbarwnego żelu, po zastosowaniu nie zostawia śladów. Makijaż można wykonywać bezpośrednio po wyschnięciu preparatu.*

Inflacin - zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia skóry. Jako środek przeciwzapalny działa profilaktycznie, chroniąc skórę przed pojawieniem się wyprysków.*

Skład: Aqua, Glycerin, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Salicylic Acid, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Aloe Barbadenis Leaf Axtract, Ethylhexylglycerin, Hexylene Glycol, Diisopropyl Adipate, Chamomilla Recutita Flower Extract, PEG-12 Glyceryl Distearate, PEG-23 Glyceryl Distearate, Retinyl Palmitate, Mannitol, Lactic Acid, Tocopheryl Acetate, Lecithin, Sphingolipids.*

To tylko kilka kosmetyków, które powinny znaleźć się w każdej torebce, a o których istnieniu często zapominamy. Tymczasem będąc cały czas w pogotowiu mogą pomóc uratować nasz dzień.

Więcej informacji o pozostałych produktach NovaClear znajdziecie w poprzednim wpisie oraz na stronie diagnosis.pl.

* Informacje pochodzą od producenta i są umieszczone na opakowaniu produktu.

Zachęcam Was do wzięcia udziału w konkursie z marką NovaClear. Wystarczy, że do końca listopada kupicie dowolny produkt, z serii NovaClear, objęty promocją. Zarejestrujecie swój zakup na stronie http://novaclear.eu/ i wymyślicie hasło reklamowe. Do wygrania jest iPhone 6, laptop Lenovo, rower Merida oraz zestawy kosmetyków NovaClear, a więc jest o co walczyć. Życzę powodzenia!
NovaClear - Twój przyjaciel w walce z niedoskonałościami.

NovaClear - Twój przyjaciel w walce z niedoskonałościami.


Trądzik od zawsze kojarzony był z typowym problemem nastolatków. Niestety niewiele w tym prawdy. Ten problem dotyka nie tylko młodych, którzy przechodzą hormonalny armagedon. Z podobnymi kłopotami zmaga się także coraz więcej dorosłych. Każdy z nas, w którymś momencie swojego życia walczył lub nadal walczy z niedoskonałościami. Niestety walka nie jest łatwa, a całkowite pozbycie się problemu to nie kwestia kilku dni i kilkukrotnego posmarowania twarzy odpowiednim specyfikiem. Ważne jest by rozpocząć walkę natychmiast i wyeliminować wroga raz na zawsze.

Wyróżnia się 3 stopnie nasilenia zmian skórnych:

1. postać łagodna określana jako trądzik zaskórnikowy - to pierwsza faza trądziku. Ma postać białych lub czarnych punkcików, które mogą pojawiać się nie tylko na skórze twarzy, ale także na dekolcie, ramionach czy plecach.

2. postać umiarkowana, czyli inaczej trądzik grudkowo-krostkowy - to wypukle zmiany o czerwonym zabarwieniu, które wskazuje na toczący się stan zapalny w okolicach gruczołów łojowych.

3. postać nasilona określana także jako trądzik skupiony. Rozpoznawana po sino-czerwonych guzkach wypełnionych wydzieliną ropną. To zaawansowane stadium choroby, gdzie stan zapalny toczy się w głębszych warstwach skóry, a wypryski mogą zostawić brzydkie blizny.

Kiedy trądzik jest już w zaawansowanym stadium niestety nie pozostaje nic innego jak pilna wizyta u dermatologa, który wdroży odpowiednie leczenie. Ważne jest aby udać się na taką wizytę jak najwcześniej i nie czekać aż stan zapalny osiągnie swoje apogeum.

Jeśli problemy z zaawansowanym stadium trądziku Was nie dotyczą, a jednak Wasza skóra jest tłusta i ma do niego skłonności to warto od razu zaopatrzyć się w serię kosmetyków, która sprawi, że problem wyskakujących co jakiś czas krost oraz uciążliwe zaskórniki pójdą w niepamięć.


Z pomocą przyjdzie Wam seria kosmetyków NovaClear, która zapewni kompleksową pielęgnację cerze tłustej, trądzikowej i mieszanej.


Pięlęgnację zaczynamy od umycia skóry delikatnym płynem do mycia twarzy. Substancje myjące zawarte w preparacie odblokowują pory, usuwają makijaż oraz obumarły naskórek. Acne Cleanser reguluje wydzielanie sebum oraz zapobiega powstawaniu zaskórników. Zawarte w Acne Cleanser olejek z drzewa herbacianego oraz ekstrakt z kozieradki skutecznie łagodzą zmiany zapalne. Alantoina i pantenol działają nawilżająco, powodując wygładzenie i zmiękczenie skóry.* 

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Cocomidopropyl Betaine, PEG-40 Hydrogenerated Castor Oil, Trigonella Foenum-Graecum Seed Extract, Parfum, Allantoin, PEG-14 Dimethicone, Propylene Glycol, PEG-150 Distearate, Melaleuca Alternifolia Leaf Oil, Panthenol, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol.*

Płyn idealnie oczyszcza skórę z nadmiaru sebum jednocześnie utrzymuje odpowiedni poziom jej nawilżenia. Skóra jest oczyszczona, a ilość zaskórników zredukowana. Dodatkowym plusem jest opakowanie z pompką.

Następnym krokiem jest przetarcie skóry wacikiem nasączonym oczyszczającym i łagodzącym tonikiem do twarzy. Obecne w Acne Toner alantoina i wyciąg z kozieradki działają przeciwzapalnie oraz łagodząco przyśpieszając regenerację naskórka. Ddatkowo hydrolizowane białko ryżu absorbuje sebum z powierzchni skóry, jednocześnie silnie ją nawilżając. Kwaśne pH (5,5) hamuje rozwój bakterii na skórze. Dzięki tym składnikom oraz ich właściwościom Acne Toner zapewnia uczucie świeżości oraz efekt zmatowienia przez długi czas.*

Skład: Aqua, Alcohol Denat., Glycerin, PEG-40 Hydrogenerated Castor Oil, Allantoin, Propylene Glycol, Hydrolyzed Rice Protein, Parfum, Trigonella Foenum-Graecum Seed Extract, Colloidal Silver (nano), Imidazolidinyl Urea, Disodium EDTA, Methylparaben, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol, Limonene.*

Tonik co prawda zawiera alkohol, ale na szczęście jego zapach nie obezwładnia wszystkiego i wszystkich - jest delikatny i nie drażni nosa. Skóra jest oczyszczona, ale delikatnie ściągnięta jak przy tonikach z alkoholem w składzie. Ilość zaskórników zostaje zredukowana, wypryski się nie pojawiają, a skóra wygląda zdrowiej.


Kiedy już oczyścisz i osuszysz skórę twarzy wówczas zastosuj maseczkę Acne Mask. Zawarty w masce Silica Complex (krzemionka) absorbuje nadmiar łoju, oczyszcza pory z obumarłych komórek, reguluje wydzielanie sebum, nadając skórze zdrowy i świeży wygląd. Inflacin skutecznie łagodzi zaczerwienienia oraz zmiany zapalne na skórze. Kwas mlekowy odblokowuje pory i działa antybakteryjnie.*

Technologia mirkonośników QuSome - aby zwiększyć skuteczność preparatów NovaClear, substancje aktywne zamknęliśmy w mikronośnikach QuSome, które docierając do głębszych warstw skóry uwalniają je, zwalczając trądzik w obszarach, gdzie zaczyna się stan zapalny. Dzięki nowoczesnej technologii pozbywamy się trądziku nie tylko z powierzchni skóry, ale także z jej głębszych warstw.*

Skład: Aqua, Silica, Benzyl Alcohol, Alcohol, Xantan Gum, Triethanolamine, Disodium EDTA, Lactic Acid, Tocopheryl Acetate, PEG-12 Glyceryl Distearate, PEG-23 Glyceryl Distearate, mannitol, Lecithin, Methylparaben, Sphingolipids.*

Maseczka ma żelową konsystencję, dzięki czemu łatwo ją rozprowadzić. Maseczkę należy pozostawić na skórze przez 10 minut - już po kilku chwilach czuć delikatne uczucie chłodzenia, a kiedy produkt zaczyna zasychać przychodzi uczucie ściągnięcia. Po zmyciu skóra jest gładka i miękka w dotyku. W połączeniu z płynem i tonikiem sprawia, że skóra nabiera zdrowego blasku, a zaskórniki i nadmiar sebum zostają wyeliminowane. Skóra jest oczyszczona, nawilżona i wygląda świeżo.

Na koniec, po zmyciu maseczki nałóż krem Acne Cream. Zawarty w kremie kwas salicylowy 2%, złuszczając delikatnie obumarły naskórek, zapobiega blokowaniu porów i powstawaniu nowych wyprysków, pozostawiając skórę czystą i wygładzoną. Obecny w preparacie Inflacin skutecznie łagodzi zaczerwienienia skóry oraz stany zapalne na skórze. Skwalan zapewnia właściwe nawilżenie.*

Inflacin - zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia skóry. Jako środek przeciwzapalny działa profilaktycznie, chroniąc skórę przed pojawieniem się wyprysków.*

Skład: Aqua, Butylene Glycol, PEG-12 Glyceryl Distearate, Glycereth-26, Cetyl Alcohol, Stearyl Alcohol, Salicylic Acid, Caprylic/Capric Triglyceryde, Cyclomethicone, Methyl Gluceth-20, Glceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Dimethicone, Squalane, Phenoxyethanol, Trierhanolamine, Xantan Gum, Magnesium Aluminum Silicate, Imidazolindinyl Urea, Fragnance, Disodium EDTA, PEG-23 Glyceryl Distearate, Benzyl Alcohol, Cinnamic Alcohol, Citral, Citronellol, Coumarin, Geraniol, Hydroxycitronellal, Limonene, Methylparaben, Propylparaben, Linalool.*

Krem ma lekką, żelową konsystencję. Szybko się wchłania, nie pozostawiając przy tym ani tłustej ani klejącej warstwy. Skóra jest gładka, nawilżona i matowa.

Dzięki serii NovaClear Twoja skóra nie będzie szara, zmęczona i dręczona wypryskami. Dzięki odpowiedniej pielęgnacji Twoja skóra odwdzięczy Ci się zdrowym blaskiem i świeżością. Zapomnij o zaskórnikach i brzydkich krostach - powitaj zdrową skórę bez niedoskonałości.

* Informacje pochodzą od producenta i są umieszczone na opakowaniu produktu.

Zachęcam Was do wzięcia udziału w konkursie z marką NovaClear. Wystarczy, że do końca listopada kupicie dowolny produkt, z serii NovaClear, objęty promocją. Zarejestrujecie swój zakup na stronie http://novaclear.eu/ i wymyślicie hasło reklamowe. Do wygrania jest iPhone 6, laptop Lenovo, rower Merida oraz zestawy kosmetyków NovaClear, a więc jest o co walczyć. Życzę powodzenia!
Pielęgnacja ciała w trakcie odchudzania

Pielęgnacja ciała w trakcie odchudzania


Odchudzanie to złożony proces - to nie tylko zmiana nawyków żywieniowych i wprowadzenie regularnej aktywności fizycznej - to także odpowiednia pielęgnacja ciała, która sprawi, że nasza skóra pozostanie jędrna i elastyczna mimo ubytku kilogramów. Dlatego tak ważne jest, by nie pomijać tego kroku - lepiej zapobiegać niż potem próbować naprawiać szkody. W trakcie odchudzania istotne jest nie tylko odpowiednie nawilżanie skóry, ale przede wszystkim zapobieganie rozstępom, które mogą powstać przy ciągłych wahaniach wagi, kiedy to skóra nieustannie rozciąga się i kurczy. Z doświadczenia wiem, że najlepsze w takim wypadku są preparaty dla kobiet w ciąży, które gwarantują delikatne, ale skuteczne działanie. Dziś chciałabym Wam polecić kilka takich kosmetyków z serii Mama's, które spiszą się idealnie nie tylko podczas ciąży, ale także w drodze po piękną sylwetkę.

BIUST

Jeśli kiedykolwiek chciałaś zrzucić kilka kilo to dobrze wiesz, że nie ma szans żebyś schudła od razu w strategicznych dla Ciebie obszarach. Jest więcej niż pewne, że na początku ucierpi na tym Twój biust i to właśnie on schudnie pierwszy. Dlatego też inwestycja w dobry preparat do pielęgnacji biustu jest kluczem do utrzymania go we właściwej formie. Krem do pielęgnacji biustu z serii Mama's chroni delikatną skórę biustu i dekoltu - nawilża, a także poprawia napięcie i elastyczność. Produkt zawiera specjalny kompleks peptydów oraz białek, które aktywują komórki skóry do produkcji kolagenu, dzięki czemu krem skutecznie zapobiega jej wiotczeniu. Nie zawiera parabenów, barwników ani substancji zapachowych. Ma lekką, kremowo-żelową konsystencję, dzięki czemu błyskawicznie się wchłania nie pozostawiając przy tym ani tłustej, ani klejącej warstwy. Co ważne po aplikacji można od razu się ubrać i nie martwić się o to, że produkt zniszczy nasze ubrania. Skóra staje się gładka i miękka w dotyku - jest dobrze nawilżona i nie traci jędrności mimo spadku wagi. Krem jest bezzapachowy.


Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, PPG-11 Stearyl Ether, Isopropyl Palmitate, Linoleamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate, Pseudoalteromonas Ferment Extract, Hydrolyzed Wheat Protein, Hydrolyzed Soy Protein, Tripeptyde-10 Citrulline, Tripeptide01, Lecithin, Xantan Gum, Carbomer, Triethanolamine, Caprylyl Glycol, Butylene Glycol, Acethyl Hexapeptide-38, Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Alcohol Denat., Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.


BRZUCH I UDA

Jeśli rozstępy mają się pojawić to możemy być pewne, że wybiorą sobie jeden z tych dwóch strategicznych obszarów. Nie tylko w ciąży, ale także podczas odchudzania szczególną opieką należy otoczyć skórę na brzuchu. Nie zaszkodzi przy okazji poświęcić chwili także udom. Do pielęgnacji tych obszarów możemy wybrać albo krem przeciw rozstępom albo olejek. Oba produkty służą do intensywnej pielęgnacji skóry i oba zapobiegają powstawaniu rozstępów oraz nasilaniu się już istniejących.

Krem zawiera Hydroxyprolisilane CN, który zwany jest aktywatorem młodego kolagenu - stymuluje podziały komórkowe skóry, co wpływa na poprawę jej struktury i elastyczności. Nie zawiera parabenów ani barwników. Krem ma delikatny, ledwo wyczuwalny zapach. Konsystencja jest lekka, kremowo-żelowa, dzięki czemu produkt błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia na skórze ani klejącej, ani tłustej warstwy. Nawilżenie jest utrzymane na odpowiednim poziomie, a skóra jest gładka i miękka w dotyku. Podczas używania kremu nie pojawiły się żadne nowe rozstępy, a stare nadal są, ale mało widoczne.


Skład kremu: Aqua, Cetearyl Alcohol, PPG-11 Stearyl Ether, Isopropyl Palmitate, Linoleamidopropyl PG-Dimonium Chloride Phosphate, Parfum, Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Methylsilanol Hydroxyproline Aspartate, Butylene Glycol, Sodium Benzoate, Alcohol Denat., Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Alcohol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.

Olejek ma za zadanie poprawić elastyczność i sprężystość skóry. Stosujemy go bezpośrednio po kąpieli w celu zatrzymania wody w naskórku, dzięki czemu skóra pozostanie nawilżona i chroniona przed powstawaniem rozstępów, które tworzą się na suchej pozbawionej wody skórze. Dla uzyskania optymalnych efektów warto stosować olejek naprzemiennie z kremem z serii Mama's.  Produkt nie zawiera konserwantów, barwników i substancji zapachowych. Opakowanie zawiera pompkę, dzięki której aplikacja olejku jest ułatwiona. Pompka idealnie dozuje produkt więc nie musimy się obawiać, że znajdzie się on wszędzie poza naszym ciałem. Olejek jest bezzapachowy - wchłania się trochę dłużej niż krem, ale kiedy już całkowicie się wchłonie na skórze nie pozostaje tłusta warstwa. To zdecydowanie mój faworyt - skład świetny, a skóra nie tylko dobrze nawilżona i aksamitnie gładka, ale przede wszystkim bez żadnych nowych rozstępów. Widoczność starych jest znacznie mniejsza, a ich wygląd nie tak straszny.


Skład olejku: Heliantus Annuus Seed Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Tocopheryl Acetate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil.


NOGI

Zmęczone i opuchnięte nogi to zmora każdej kobiety w błogosławionym stanie. Jednak podobne problemy mogą dopaść także odchudzających lub mających problemy z krążeniem czy żylakami. U mnie długie chodzenie czy intensywny trening, ale także niedoczynność sprawiają, że opuchnięte, ciężkie nogi to także mój problem. Wówczas używam kremu na zmęczone i opuchnięte nogi, który daje natychmiastowe uczucie ulgi i odprężenia. Dodatkowo zapewnia delikatny efekt chłodzenia, dzięki zawartemu w kremie kompleksowi Menthyl PCA, który stopniowo uwalnia mentol odpowiedzialny za przyjemny chłód. Dodatek PCA (Pyrrolidone Carboxylic Acid) pomaga utrzymać odpowiednią kondycję i poziom nawilżenia skóry. Ponadto zawarte w kremie naturalne wyciągi roślinne zapobiegają pękaniu naczynek dodatkowo je wzmacniając. Krem ma delikatny, ziołowy zapach. Nie zawiera barwników ani parabenów. Produkt może nie sprawi, że opuchlizna zniknie magicznie w kilka chwil, ale na pewno sprawi, że Wasze nogi odczują ulgę i szybciej wrócą do pierwotnego stanu.


Skład: Aqua, Propylene Glycol, Glycerin, Menthyl PCA, Caprylic/Capric, Triglyceride, Isoamyl Cocoate, Hamamelis Virginiana Leaf Water, Dimethicone, Cetearyl Alcohol, Cyclopentasiloxane, Parfum, Cyclohexasiloxane, Glyceryl Stearate Citrate, Tocopheryl Acetate, Aesculus Hippocastanum Bark Extract, Panax Ginseng Root Extract, Tapioca Starch, Panthenol, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Listę aptek, w których dostępne są kosmetyki z serii Mama's znajdziecie na stronie http://mamas.com.pl/.

A jak Wy dbacie o skórę? Stosujecie jakieś specjalne preparaty czy stawiacie po prostu na dobry balsam do ciała?
Tisane - balsam do ust dla całej rodziny

Tisane - balsam do ust dla całej rodziny


Pielęgnacja ust jest równie istotna jak codzienne używanie kremu do rąk. Sucha, spierzchnięta skóra ust wygląda nieestetycznie, a do tego nie da się tego ukryć. Dlatego też balsam do ust jest niezbędny nie tylko w okresie jesienno-zimowym. Odpowiednia pielęgnacja zapewni naszym ustom idealny wygląd przez cały rok.

Wypróbowałam już multum przeróżnych pomadek ochronnych i balsamów do ust - począwszy od takich za kilka złotych do takich za kilkadziesiąt. Dużo słyszałam także o produktach Tisane, ale jakoś nigdy nie mogłam ich znaleźć w żadnej drogerii. Kiedy w końcu udało mi się dorwać balsam do ust Tisane totalnie przepadłam.


Balsam Tisane dostępny jest w dwóch wersjach - w pomadce i słoiczku. Produkty do ust pakowane w słoiczki nie należą do zbyt komfortowych i higienicznych, ale sprawdzą się idealnie kiedy jesteśmy w domu i chcemy nawilżyć usta przed wykonaniem makijażu czy przed snem. W innych wypadkach wybór pomadki będzie oczywisty.

To co wyróżnia Tisane to przepiękny waniliowo-miodowy zapach.

Wskazania do stosowania:
  • usta spękane, spierzchnięte z powodu czynników atmosferycznych
  • usta spękane, spierzchnięte z powodu przeziębienia, opryszczki
  • usta wysuszone
  • ochrona przed słońcem, mrozem, wiatrem, deszczem. 
Skład (balsam w słoiczku - opakowanie 4,7 g / cena - 9,49 zł):
Cera Alba, Olea Europea Oil, Petrolatum, Ricinus Communis Oil, Isopropyl Mirystate, Honey, Echinacea Purpurea & Melissa Officinalis & Silybum Marianum Extract, Aqua, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Propylene Glycol, Cholesterol, Tocopheryl Acetate, Ethyl Vanilin.

Składniki aktywne:
  • wosk pszczeli
  • miód
  • olej rycynowy
  • oliwa
  • ekstrakt z melisy, jeżówki purpurowej i ostropestu plamistego
  • witamina E.
Skład (balsam w pomadce - opakowanie 4,3 g / cena: 11,99 zł):
Olea Europea Fruit Oil, Sucrose Tetrastearate Triacetate, Ricinus Communis Oil, Petrolatum, Hydrogenerated Coco-Glycerides, Paraffin, Lanolin, Mel, Echinacea Purpurea & Melissa Officinalis Leaf & Sylibum Marianum Extract, Cera Alba, Lauryl PEG/PPG-18/18 Methicone, Glyceryl Stearate, Propylene Glycol, Ethylhexyl Palmitate, Palmitoyl Oligopeptyde, Tocopheryl Acetate, Sorbitan Isostearate, Ethyl Vanilin, Tribehenin Propylparaben, Methylparaben.

Składniki aktywne: 
  • wosk pszczeli
  • ekstrakt z liści melisy, ziela jeżówki purpurowej i nasion ostropestu
  • miód pszczeli
  • olej rycynowy
  • olej z owoców oliwki
  • witamina E. 
(za www.herbastudio.pl)

Słyszałam wiele opinii o tym, iż balsam w słoiczku jest bardziej skuteczny niż w pomadce. Patrząc na skład nic dziwnego, że wiele osób widzi różnicę skoro składy są trochę inne. Niemniej jednak obie wersje spisują się równie dobrze - choć faktycznie mam wrażenie, że balsam w słoiczku nawilża mocniej i na dłużej. To sprawia, że jest idealny do stosowania na noc. Wówczas nasze usta tuż po przebudzeniu są jedwabiście gładkie i miękkie - efekt ten możemy podtrzymywać w ciągu dnia stosując w tym czasie pomadkę.

Oba balsamy spisują się idealnie jeśli chodzi o ochronę przed wszelkimi czynnikami atmosferycznymi - w szczególności jeśli chodzi o zimno i wiatr. Suche i spierzchnięte usta są wyraźnie bardziej nawilżone zaledwie po kilku aplikacjach produktu. Usta są gładkie i miękkie, a naskórek zregenerowany.  


Niedawno rodzina Tisane powiększyła się - do sprzedaży wprowadzono balsamik do ust dla dzieci. Choć nie mam jeszcze dzieci to już wiem, że ten produkt będzie hitem i wiele mam będzie podkradać balsamik swoim pociechom. 

W balsamiku nie ma:
  • parafiny
  • silikonów
  • parabenów
  • sztucznych aromatów
  • barwników
  • pochodnych PEG
  • alkoholu.
Kompozycja zawiera:
  • ekstrakt z rumianku
  • miód
  • prowitaminę B5
  • witaminę E
  • olejek ze słodkich migdałów
  • olejek rycynowy
  • masło kakaowe
  • wosk pszczeli
  • lanolinę.
Skład (opakowanie - słoiczek 4,7 g / cena: 12,99 zł):
Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Lanolin, Theobroma Cacao Communis Seed Butter, Cera Alba, Ricinus Communis Seed Oil, Mel, Chamomilla Recutita Flower Extract, Glycerin, Glyceryl Stearate, Tocopheryl Actate, Panthenol, Potassium Sorbate. 

(za www.herbastudio.pl)

Balsamik pachnie jak czekolada lub surowe kakao. W dodatku ma super krótki skład i działa cuda. Od kiedy go mam jest zdecydowanie moim ulubieńcem - standardowy Tisane poszedł na razie w odstawkę. Mam wrażenie, że wersja dla dzieci jeszcze lepiej nawilża niż wersja "dla dorosłych", w dodatku efekt nawilżenia utrzymuje się dużo dłużej. Poza tym krótki skład bez zbędnych dodatków wygrywa wszystko. Jedynym minusem jest sorbinian potasu w składzie. Mimo tego polecam wypróbować każdemu - nie tylko dzieciakom.

A Wy stosujecie balsamy do ust Tisane czy może macie jakieś inne ulubione? Podzielcie się swoimi ulubieńcami w komentarzach :)
Dłonie - wizytówka kobiety

Dłonie - wizytówka kobiety


Pewnie nie raz słyszałyście o tym, że dłonie są wizytówką kobiety. Zaraz po twarzy to pierwsza rzecz, jaką widzą inni ludzie - trudno przywitać się z kimś chowając ręce za siebie. Dlatego też tak ważna jest regularna pielęgnacja skóry dłoni oraz paznokci. Wystarczy kilka prostych kroków, aby nasze dłonie wyglądały nienagannie każdego dnia.


Pierwszym krokiem powinno być skrócenie paznokci - do tej czynności najlepiej wykorzystać szklany pilnik, którym błyskawicznie nadamy pożądanych kształt naszym paznokciom, nie uszkadzając przy tym ich struktury. Mój pilnik kupiłam wieki temu w jednej z drogerii i do tej pory sprawdza się idealnie. Następnie czas przyjrzeć się bliżej skórkom. Aby wyglądały estetycznie i nie narastały na płytkę używam masełka lub żelu Sally Hansen. Wystarczy wmasować produkt w skórki, odczekać chwilę, a potem delikatnie odsunąć je drewnianym patyczkiem. Jeśli skórki są wystające można ostrożnie przyciąć je cążkami.


Następny krok to nawilżanie - dzięki temu paznokcie nabiorą zdrowego połysku i nie będą się rozdwajać, a skórki nie będą zachodzić na płytkę paznokcia i nieestetycznie odstawać. W zależności od tego jaki produkt mam akurat pod ręką wybieram albo balsam do paznokci 2x5 albo olejek do skórek Miss Sporty lub odżywkę do skórek w pędzelku. Każdy działa w ten sam sposób - aplikacja również jest podobna. Wcieramy preparat w skórki oraz paznokcie i pozostawiamy do wchłonięcia. Nadmiar usuwamy.


Jeśli akurat mam ochotę na odrobinę koloru na paznokciach upewniam się, że są one odtłuszczone, a następnie nakładam lakier podkładowy. W związku z tym, że lubuję się w lakierach o odcieniu beżowo-różowym zazwyczaj wybieram Essie Mademoiselle. Aby lakier wytrzymał próbę czasu zabezpieczam go top coat'em - dzięki czemu nie tylko dłużej się trzyma, ale szybciej schnie i tworzy przepiękną, błyszczącą taflę.


Na koniec - rzecz najważniejsza - czyli krem do rąk. Kremy do rąk znajdziecie u mnie dosłownie wszędzie - w kuchni, w łazienkach, w biurze, w aucie, w torebkach, w sypialni czy w salonie. To często pomijany krok w pielęgnacji, a tymczasem bez niego nasze dłonie mogą stać się przesuszone i popękane. U mnie ten problem jest dość powszechny w związku z tym, iż niedoczynność tarczycy sprawia, że skóra staje się przesuszona bez powodu. Ten problem widoczny jest w pierwszej kolejności na skórze dłoni. Używam multum kremów, ale ostatnio znalazłam prawdziwą perełkę, a mianowicie nawilżający krem do rąk z olejkiem arganowym. Wystarczyły zaledwie dwa dni, a moje ręce, z mocno przesuszonych, stały się idealnie nawilżone oraz gładkie i miękkie w dotyku. Co istotne efekt ten utrzymuje się przez cały czas nawet, kiedy zupełnie zapomnę o kremie do rąk. Krem firmy GlySkinCare możecie zakupić na stronie diagnosis.pl.

Tak więc postawcie na dobry olejek do skórek i krem do rąk, a Wasze dłonie będą prezentowały się nienagannie.

A jak wy pielęgnujecie swoje dłonie? Przykładacie uwagę do ich wyglądu czy przypominacie sobie o ich pielęgnacji od wielkiego dzwonu?
Copyright © 2011 - 2017 NUTTIN' BUT STYLE - KOBIECY BLOG O URODZIE I KOSMETYKACH.

Prezentowane treści mogą zawierać lokowanie produktów, linki afiliacyjne oraz inne formy sponsorowanej obecności marek kosmetycznych.